Nie wszystko udaje się za pierwszym razem

Pomysł w zasadzie mojego męża - "przyniosę Ci koszulę flanelową, a ty ją przeszyjesz na ubranko dla Dżekiego". Pomysły jak to zrobić kotłowały mi się w głowie. Szło dobrze. Dopóki nie zrobiłam pierwszej przymiarki na moim psie. Rękawki nie w tym miejscu co trzeba... No to przeszywamy. Odcięłam rękawy, przyszyłam pasek na rzep. I dalej nie jest tak jak trzeba, pasek zrobiłam za nisko. I uwierzcie mi że szyłam to 2 dni, było dużo prucia, przeszywania, i nigdy bym tego nikomu z bliska nie pokazała i nie przyznała się, że to uszyłam. Mimo to postanowiłam wam to pokazać, ponieważ być może będzie to dla kogoś jakaś inspiracja, a po drugie chcę żebyście wiedzieli, że wszystkim co tworzą coś i pokazują to w Internecie, czasem coś się nie udaje. W Internecie może wyglądać, że komuś idzie coś szybko, sprawnie, a efekt jest niesamowity. Ale uwierzcie mi, obróbka filmu, wycinanie - to są narzędzia dzięki, którym wszystko jest takie idealne. 
Ubranko po przeszyciu

Recenzja książki „Psim zdaniem” Zofii Mrzewińskiej

Szczupła, czterdziestostronicowa książka została wydana przez Agencję Wydawniczą „Egros”. Autorką jest Zofia Mrzewińska, a tytuł sugeruje nam o czym za chwilę przeczytamy. Jak się możemy domyśleć „psim zdaniem” ukazuje nam świat z perspektywy czworonoga. Psia bohaterka o imieniu Kropka wyjaśnia nam co myśli na dany temat.

Poznajemy ją jako szczeniaka, kiedy to zabierana jest przez swoją nową panią do nowego domu, autorka przedstawia proces oswajania się psa. Towarzyszymy jej w nauce czynności, których właściciele jako pierwsze uczą szczenięta (nauka czystości, przywołania, zakazów i nakazów). Dowiadujemy się wielu informacji na temat zachowania psa, nie są to jednak suche fakty, wszystko opisane jest na przykładzie historii, a my czytamy między wierszami, jak powinniśmy mówić do psa, jak reagować na jego konkretne zachowanie. Widzimy jak autorka wychowuje swojego owczarka niemieckiego, a zestawione mamy to z przykładem wychowywania innego psa (siostry Kropki) przez znajomą pani Zofii Mrzewińskiej. Możemy dostrzec zatem jak różnice w zachowywaniu się ludzi wobec psa, na niego wpływają, jakie metody wychowywania są skuteczniejsze.

Lekkie opowiadanie to dobry sposób, aby przemycić nam zasady zgodnego życia z psem. Dzięki tej krótkiej książce poznasz podstawowe zachowanie się psa, dlaczego postępuje właśnie tak, a rozumiejąc jego intencje, może będziesz w stanie na niego wpłynąć. Dowiesz się, że pies postępując źle, wcale nie robi Ci na złość, bo on może myśleć, że czyni słusznie, że Ci pomaga. Nie wyobrażaj sobie jednak, że po przeczytaniu 40 stron będziesz umieć perfekcyjnie wychować psa, tresować czy diametralnie zmienić jego zachowania i nawyki, ale zrozumiesz czemu postępuję właśnie w ten sposób, a to już pierwszy krok. Jest to idealna podstawa, którą warto przeczytać przed przystąpieniem do poważniejszej nauki z dziedziny wychowywania czworonoga.

Czy polecam tę pozycję? Tak, przyjemna, krótka, czasu nie stracimy. Czy jest ona niezbędna? Nie, jeśli chcemy możemy od razu przejść do książek z suchą teorią i wkuwać.

Kolekcja bandan

Dzięki ćwiczeniom i sprawdzania podstawowych funkcji mojej nowej maszyny, powstała kolekcja banan dla psa. Kolorowe, mniejsze, większe, zapinane na obroże za pomocą rzepów lub guzików. Podoba się chociaż jedna?



Pierwszy ambitny projekt

Po próbach możliwości maszyny, nadszedł czas na ambitniejszy projekt - legowisko, czyli to czym docelowo chce się zajmować. Może było jeszcze na to za wcześnie i miałam problemy z lamówką. Ale postanowiłam pokazać wam moją próbę.
Niestety jeden z błędów jest zauważalny na pierwszy rzut oka. Legowisko było szyte dla Dżekiego, ale jest dla niego za małe, mimo to podoba mu się :D




Bez inwestowania wszystko stoi w miejscu

Biorąc pod uwagę sentencje o inwestowaniu, postanowiłam kupić maszynę. Już dawno chciałam to zrobić, nie tylko ze względu na to, że kiedyś mogę na niej zarabiać, ale po prostu cieszy mnie szycie. A na dobrej maszynie to już w ogóle przyjemność. Kto, tak jak ja, uczył się szyć od mamy na prawie 40 letnim Łuczniku, ręka w górę!

Ja po maszynę pojechałam do Bielska-Białej bo tam mam najbliżej. Jeśli więc macie taką możliwość polecam sklep Pasmasz, nie tylko ze względu na cudowny asortyment (tkaniny, dodatki), ale też na fachową obsługę. Zakup maszyny to nie kupno mleka, warto więc poświęcić na to dłuższą chwilę z fachowcem, który wszystko omówi i odpowie na każde pytanie.

Zdecydowałam się na maszynę marki Janome, właściwie postanowiłam o tym już dawno, ale w sklepie się tylko upewniłam. Moja maszyna to model J30, nie jest ani zbyt skomplikowana, a posiada dużo ułatwiających pracę funkcji. Ja przestawiając się z Łucznika jestem pod wrażeniem. Ona sama szyje! Cieszy mnie nożyk na obudowie, nawlekacz nici, funkcja pozycjonowania igły, automatyczne ryglowanie, czy wiązanie nici, czułe ustawianie prędkości (nie tylko pedałem), a nawet ilość ściegów, chociaż na tym mi nie zależało, ważne aby był jakiś typu owerlok. No i dodatki! Takie mini prezenty w cenie maszyny. Kto tego nie lubi. Wszystkie pokazuję wam na zdjęciu, wraz z opisem. Ja dostałam jeszcze od sklepu 3 próbki materiału 40x50 cm. Na uwagę zasługuje też fakt, że pierwszy raz w życiu czytałam instrukcję jakiegokolwiek urządzenia, ale jest ona tak przejrzysta i ma czytelne ilustracje, że aż się chce czytać.

Gdyby ktoś zastanawiał się nad zakupem tej maszyny, w miarę możliwości (i wiedzy) odpowiem na wszystkie pytania. A Wy obserwujcie naszego Instagrama, bo będą się tam pojawiały zdjęcia cudeniek, stworzonych na tej maszynie.


1. Szpulki na dolną nić; 2. Dodatkowy trzpień do szycia podwójną igłą; 3. Szczoteczka do oczyszczania; 4. Igły uniwersalne; 5. Stopki; 6. Klucz do odkręcania śruby; 7. Prujka; 8. Olej wazelinowy; 9. Stopka do guzików; 10, Stopki: lamownik, do marszczenia, do wszywania zamków krytych.



Wymarzone walentynki psa

Pies nie potrzebuje drogich prezentów, diamentowej obroży, kolejnego sweterka czy spersonalizowanej miski. Twoją miłość dostrzeże w prostych gestach, a nie rzeczach materialnych. Oto kilka pomysłów na walentynkowy prezent dla psa:

1. Długi spacer.
Jeśli na co dzień nie masz czasu na jeden dłuższy spacer, znajdź go właśnie w walentynki. Idźcie tam gdzie zazwyczaj już się nie zapuszczacie, niech pies zwiedzi nowy teren, a Ty odprężysz się i odpoczniesz od sprzątania, gotowania, komputera czy pracy.

2. Długa zabawa z psem.
Podobnie jak w punkcie pierwszym. Znajdź w końcu czas na dłuższą zabawę ze swoim pupilem. W tym wypadku możesz mu kupić nową zabawkę. Ty już wiesz co Twój pies lubi najbardziej. Może to być piłka lub dysk do rzucania jeśli lubi aportować, może to być piszcząca zabawka do gryzienia lub zwykła kość ze sznurka (mój pies uwielbia się ze mną siłować za pośrednictwem takiej kości).

3. Droższy przysmak.
Czy Twój pies ma coś co uwielbia, jednak ze względów finansowych nie kupujesz mu tego często? Jeśli kupisz mu to od święta, twój portfel nie powinien się znacząco uszczuplić, a pies będzie zadowolony.

4. Cały dzień spędzony razem.
Akurat masz wolne? Zatem nie planuj wyjścia bez psa. Ucieszy się, że będziesz przy nim. A możesz w tym czasie obejrzeć telewizję, poczytać książkę, odpocząć. Dla psa najważniejsze, że będzie czuć Twoją obecność. A najlepiej jeśli połączysz ten punkt z punktem 1 i 2. To będzie jeden z najwspanialszych dni w życiu Twojego psa.

5. Prezent materialny.
Możesz też sprawić psu jakąś rzecz. Ale zastanów się czego tak naprawdę potrzebuje. Czy ma zniszczone legowisko? Jeśli tak, ucieszy się z nowego. Psy też lubią mieć przytulnie. Jeśli nie legowisko, to może poduszka lub koc?

Potraktujcie ten post z przymrużeniem oka, wiem że nie każdy musi spędzać walentynki z psem. On i tak nie wie, że dziś jakieś święto. Mam jednak nadzieję, że te pomysły przydadzą się na inną okazję lub na zwykły dzień. A waszym zdaniem, co najlepiej podarować psu?

Kilka zasad odpowiedzialnej adopcji

Chcesz adoptować psa? To super, ale proszę, odpowiedz sobie na te kilka pytań. Najgorsze co można zrobić to wziąć psa ze schroniska po czym go z powrotem oddać. Tym sposobem zafundujesz mu ogromną traumę. Są sytuacje, których nie potrafimy przewidzieć, ale może te wskazówki trochę w tym pomogą. Tak więc zastanów się:

1. Czy mam warunki mieszkaniowe, by adoptować psa? Czy wynajmuję lokal, z którego właściciel może mnie wyrzucić lub nie zgodzić się na psa, lub zgodzić, a później zmienić zdanie.
2. Ile pracuję? Czy pies nie będzie musiał za długo zostać sam, czy będzie miał go kto wyprowadzić na spacer kiedy mnie nie będzie?
3. Co zrobię z psem kiedy będę chciał/a wyjechać na wakacje? Mam go z kim zostawić? Zabiorę go ze sobą, a jeśli tak to czy nie będzie to dla niego męka (podróż, upał itp.)? A może jestem w stanie opłacić mu hotel dla psów?
4. Jak z moim zdrowiem? Czy jestem w stanie wychodzić z nim kilka razy dziennie?
5. Czy chcą tego inni domownicy? Czy nikt nie jest uczulony na psią sierść? Czy mam dzieci? Czy nie zrobią mu niechcący krzywdy lub czy jestem pewien, że pies nic nie zrobi dzieciom? Jeśli nie mam dziecka to czy może się ono pojawić? Co jeśli okaże się, że będzie uczulone na sierść? Co jeśli pies nie zaakceptuje nowego członka rodziny?
6. Czy jestem gotowy/a na trudy wychowania psa? Jak zareaguję na jego dziwne zachowanie, które zdarza się u psów z niełatwą przeszłością?
7. Czy zaakceptuję wszędzie leżącą sierść? Na kanapie, dywanie, stole, a czasem nawet w jedzeniu?
8. Czy będę mieć pieniądze w przypadku choroby psa? Nie jedno leczenie bywa kosztowne, psy mogą doświadczać chorób takich jak i ludzie – raka, chorób serca itp. Czy jestem na tyle silny/a by to znieść?
9. Co wiem o psiej diecie? Co będę mu dawać do jedzenia? Mam czas na gotowanie mięsa i warzyw, czy wolę wydać więcej pieniędzy na dobrą jakościowo karmę dla psów? Czy zdaje sobie sprawę, że tanie jedzenie w puszce z marketu nie jest dobre dla psa?

Pies Instagramer

Wystartował nasz profil na Instagramie, gdzie pojawiają się między innymi takie zdjęcia:
Instagram: koloradog
Dla takiej mordki chyba warto tam zerknąć i wcisnąć przycisk obserwuj.

Historia pewnego (nie)chcianego psa

Rozdział I
Za kratami, czyli wizyta w schronisku

Prawie całe życie towarzyszy mi jakiś pies. Kiedy miałam 6 lat rodzice spełnili moje marzenie o pekińczyku. Był to wesoły, rudy jak ja psiak, szczęśliwy nawet gdy chorował, aż do końca. Kiedy jego stan się pogorszył i weterynarz radził nam go uśpić, płakaliśmy całą rodziną. Stało się - w naszym życiu pojawiła się pustka. Wypełniła ją suczka adoptowana z fundacji. Kochana, grzeczna, wesoła Suzi. Ja w tym czasie kończyłam studia i podejmowałam decyzję o dalszym życiu, praca, wyprowadzka do męża, a największy problem jaki przyszedł mi do głowy to jak żyć bez psa? Zaczęliśmy myśleć o przygarnięciu czworonoga. W niedługim czasie udaliśmy się do schroniska. I uwierzcie mi, to co tam zobaczyłam to naprawdę straszny widok dla osoby kochającej psy. Teraz wydaje mi się, że widziałam to jak przez mgłę, tylko poszczególne obrazy: psa po którego przyjechaliśmy, opiekunów. Wolontariuszka odradziła nam wybranego przez nas wcześniej psa. Nie bez powodu nazywał się on Killerek. Mąż wskazał na małego kundelka w czerwonej obróżce i powiedział „Może ten? Ma taką słodką mordkę”. Moim oczom znów ukazał się jakiś wycięty fragment tego schroniskowego świata. Nieduży piesek, z przestraszonymi oczkami, trzęsący się z zimna (był styczeń) tuż za kratą. Zabraliśmy go na spacer. Pierwsza myśl – szalony pies, będzie do nas pasował. Przykucnęłam, aby go pogłaskać, położyłam torebkę na ziemi. Co zrobił mały wariat? Zaznaczył na niej swój teren, tak jak psy mają to w zwyczaju. Decyzja zapadła. Wracasz z nami.
-Jaka jest jego historia? - zapytaliśmy opiekunki.
-Ma między 6 a 12 miesięcy. Był już adoptowany, ale rodzina musiała go oddać, ponieważ kiedy zostawał sam w domu to strasznie szczekał, a mieszkali w wynajmowanym lokalu, były problemy z właścicielem. Macie swoje mieszkanie?
-Tak, własnościowe. Chcielibyśmy adoptować tego zwariowanego psa – odpowiedział mąż.
-Zatem przywieziemy wam go jutro.
Puk, puk; otworzyłam drzwi. I nigdy, przenigdy, nie zapomnę tej chwili. Zobaczyłam najszczęśliwszego psa pod słońcem, biegnącego prosto w pościele leżące na łóżku. Wpadł w nie, tarzał się, merdał ogonem. Co za szczęście w nieszczęściu, że ktoś go wcześniej nie chciał, z tak głupiego powodu, że szczekał – pomyślałam.

Rozdział II
Sąsiedzi z piekła rodem

Stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem – nauczyć psa grzecznie zostawać w domu. Przeczytaliśmy kilka porad w Internecie, przedyskutowaliśmy i pełni nadziei zabraliśmy się za szkolenie. Jedna z zasad mówiła, że potrzebna jest cierpliwość, czas i metoda małych kroczków. Jak to zrobić kiedy oboje pracujemy i po weekendzie wiedzieliśmy, że Dżeki na dwie godziny musi zostać sam? 3 dni na oswajanie psa to za mało. Udało nam się nauczyć go zostawać samemu w pokoju (to był naprawdę ciężki przypadek). Mówimy – spróbujemy wyjść z mieszkania. Siedzieliśmy na klatce schodowej i nasłuchiwaliśmy. Pies był spokojny, jednak zapewne po prostu nas czuł. Postanowiliśmy podjechać na stację benzynową oddaloną 2-3 minuty drogi. Była godzina 18. Kiedy wróciliśmy przy drzwiach czekała już starsza sąsiadka.
- Co to ma być? Czemu ten pies szczeka? Przecież to nie może tak być! Ja chcę mieć spokój! Trzeba coś z nim zrobić! Gdzieś oddać! - darła się, jakby właśnie to było jej upragnionym „spokojem”. Byłam tak zdenerwowana, że nie pamiętam co odpowiedziałam, w każdym razie coś, że właśnie go uczymy zostawać.
- Ale on się nie nauczy! - prorokowała na podstawie jednej sytuacji, niczym wróżka.
Co nam jednak mogli zrobić? My uczyliśmy Dżekiego jak potrafiliśmy, zostawał grzecznie, nawet się za nami nie oglądał kiedy wychodziliśmy, ale potem zaczynał koncert. Pewnego dnia spotkała nas niemiła sytuacja, kiedy wróciliśmy do domu, wróżka ze swoim mężem zapukali do naszych drzwi. Zatkało mnie, nie wiedziałam, że ludzie są zdolni by przyjść do czyjegoś mieszkania w samych gaciach i krzyczeć na właściciela. A wykrzykiwali straszne rzeczy, że mamy się pozbyć psa, że jak nie to wejdą nam do mieszkania i go zabiją. Co robić w takiej sytuacji? Dzwonić na policję? Gdyby mój mąż nie pogroził w ramach wzajemności sąsiadowi śmiercią, pewnie tak bym zrobiła. Na drugi dzień jednak mnie przeprosili. Za jakiś czas nagle szczekanie przestało im przeszkadzać. Mówili: „szczeka, ale tylko z początku”. I tak zostało po dziś dzień.

Rozdział III
I żyli długo i szczęśliwie. Koniec

Sąsiedzi nas nie złamali, powiedziałabym nawet, że polubili Dżekiego. Mimo wszystko wolałam go od nich trzymać z daleka. Już nie muszę, bo sprzedaliśmy mieszkanie, by kupić dom, by nasz piesek miał ogród (oczywiście my też na tym skorzystamy ;)). W tym momencie mieszkamy u babci, gdzie Dżeki ma naprawdę dobrze, nigdy nie zostaje sam i dostaje kanapki z pasztetem. Serio! Moja babcia robi mu małe kanapeczki ze swojskim pasztetem!
Dzięki adopcji zyskaliśmy wspaniałego, wiernego przyjaciela – do tańca i do różańca, bo uwielbia wariować, ale często się do nas przytula, wchodzi na kolana, kładzie się tak by jak najbardziej dotykać człowieka. Pies wymarzony, z kilkoma wadami – ciągnie się na smyczy i pożera wszystko co znajdzie na spacerze. Dlatego właśnie zainteresowałam się wychowywaniem psów. Może jeszcze coś z niego będzie ;).
Historia psa niechcianego przez wcześniejszego właściciela i niechcianego przez sąsiadów (ale za to bardzo chcianego przez nas) się ułożyła. Chociaż wciąż toczy się dalej. Kolejnym jej punktem jest zakup domu. Mam nadzieję, że już niedługo pochwalę się zdjęciami Dżekiego jak szaleje po ogrodzie.
A oto bohater opowiadania - Dżeki, tutaj słodko śpiący na łóżku


Zrobiłam logotyp!

Oto mój prowizoryczny logotyp, nie śmiejcie się. Tak, użyłam painta ;D. Wkrótce na tej podstawie powstanie profesjonalne logo, obiecuję że oddam to w ręce specjalisty i nie będziecie musieli patrzeć na moje bazgroły. Mam jeszcze jeden pomysł na logo, więc nie wiem dokładnie na co się zdecyduję. Jak jesteście ciekawi, wpadajcie co jakiś czas na bloga :)

Trudne początki

Kochani! Ruszyła nasza strona na facebooku, na którą bardzo was zapraszam. Z biegiem czasu pojawią się tam interesujące dla wszystkich miłośników czworonogów treści. Śledźcie nas od początku, będzie nam niezmiernie miło, jeśli pokonacie tę drogę z nami ;) Początki bywają trudne, ale z wami się uda!




















Kliknijcie zatem w link -> koloraDog